„Kochaj mnie, kochaj mnie
Kochaj mnie, nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak, jakby świat się skończyć miał”
Perfect, Kołysanka dla nieznajomej
team perfect ♥
Długo nie mogłam się przekonać do siatkówki na Narodowym.
Jestem chyba tradycjonalistką. Siatkówka na boisku piłkarskim? Podczas
Mistrzostw Świata nie dałam się namówić, ale od tamtej pory minęły (już!) 3
lata, człowiek zmienia siebie i swój pogląd na świat. Zmieniłam i ja. Jedna
rozmowa z Asią i byłam gotowa. PGE Narodowy, Warszawo, nadchodzimy!
„Gdybyś ujrzeć chciał
Nadwiślański świt,
Już dziś wyruszaj ze mną tam.
Zobaczysz jak przywita pięknie nas
Warszawski dzień”
Czesław Niemen, Sen o Warszawie
Budzik zadzwonił o 4:30.
4:30
4
:
30
4:30
NOC
Wstałam dzielnie. Dopakowałam plecak. Pojechałam na dworzec.
Uściskałam mamę na do widzenia. I pojechałam. W pociągu prowadziłam nierówną
walkę ze snem, ale skoro do pilnowania był Nikon, to robiłam co mogłam, by
coraz cięższe powieki jednak unosić ku górze. W Łodzi minęłam się z pociągiem
PGE Skry Bełchatów i już wiedziałam, że bez względu na wynik, to będą udane dwa dni :)
po raz pierwszy zostałam nazwana "panią fotograf", niezapomniana chwila, było mi miło, dzięki, chłopcy! :)
wawa miastem mostów :)
Warszawa Centralna 8:55
„No hejo, ja już jestem :)”
„My też, siedzimy w maku, tu w tunelu :)”
„Oki, idę do Was!”
…
„Jestem w maku ale Was nie widzę xDDD”
„Może jesteśmy w innym maku? xD”
„No ja jestem w tym na dworcu ..”
„To idziemy do Ciebie :)”
…
„Tu są chyba 3 maki … xDDD”
Początki zawsze są trudne. Szczególnie w Warszawie.
Szczęśliwie się jednak odnalazłyśmy, wyściskałyśmy. Tęskniłam, oj bardzo! #sisterspower ♥
turystki :D
Plan był prosty. Syrenka, odbieramy Domi z dworca, jedzonko,
prezent dla Bartka (pozdrawiam, Kasiu!), zakwaterowanie i w końcu główna część
wyjazdu : MECZOS.
Warszawa mnie przytłoczyła; chaos, hałas, totalny brak
organizacji, przechodnie, którzy nie znają drogi i nie potrafią pomóc,
nieuprzejmi pasażerowie w busach ..
Zdecydowanie nie potrafiłabym się tam odnaleźć. Ponadto, stolica jest strasznie nieintuicyjna. Co się
naszukałyśmy odpowiednich przystanków, nachodziłyśmy po mostach i podziemnych
przejściach to nasze. Ale z drugiej strony, co byśmy miały do opowiadania,
gdyby nie przygody, prawda? A tak, proszę, prawdziwe lost on you, nawet panowie
policjanci nie wiedzieli skąd odjeżdża nasze 185, pozdrawiam! ;)
Nocleg na Sadybie; osiedle cudowne, cisza, spokój, przemiły
pan właściciel. Jeśli kiedyś wrócę do stolicy, to pewnie tam przenocuję!
Rozbijałyśmy się metrem. Fajna sprawa to metro. Chyba jedyne
dobrze zorganizowane przedsięwzięcie. Informowało nawet, z której strony
otworzy drzwi xD #lubięto
Stadion przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Ogromny
obiekt w pełni wypełniony najlepszymi na świecie biało-czerwonymi kibicami.
Prawdziwy kolos, gdzie ponad 65 tysięcy gardeł śpiewało hymn narodowy, „Zawsze
tam, gdzie Ty”, „Kołysankę dla nieznajomej” i nieśmiertelne „Polska,
biało-czerwoni”. Coś niesamowitego!
Zdarłam gardło. Dłonie bolały od klaskania. W głowie tabun
myśli a w duszy biało-czerwona piosenka. Kocham ten stan ♥
Z samego meczosu niewiele pamiętam. Kosmiczna ceremonia
otwarcia, ucieczki Serbów i nasze pościgi i ta nieszczęsna piłka na 19:18 ..
Kto wie, jakby się ten meczos potoczył, gdybyśmy tego seta wygrali. A tak,
mieliśmy 0:3 na tablicy i Up&up w tle przy wtórze kibiców opuszczających
stadion. Warszawski sen dobiegał końca.
idealna rocznica spotkania ♥
stadion zrobił na mnie ogromne wrażenie, telebimy były zbędne, widoczność bez lornetek świetna! :)
nasz człowiek, pozdrawiam Pana! :)
W pensjonacie byłyśmy chyba koło pierwszej. Po długich
poszukiwaniach w końcu znalazłyśmy odpowiedni przystanek xD. Zmęczone, ale nie
smutne przejrzałyśmy media społecznościowe. I poszłyśmy spać.
jak zwiedzać, to w wygodnych butach #lokowanieproduktu xD
W piątek pobudka o 8:30. Kupiłyśmy śniadanko i zjadłyśmy je
nad Wisłą. Potem zaliczyłyśmy spacer na Dworzec Centralny (ach, te schody xD),
McFlurry na poprawę humoru, ostatnie śmieszki i przygotowania do opuszczenia
stolicy. Ten wyjazd, jak i każdy poprzedni, zbliżał się latami, a skończył w
mgnieniu oka. Cudownych 48 godzin w Warszawie nie zdołały zepsuć ani wynik, ani
chaos komunikacyjny. Było magicznie, jak zawsze. MAJESTATYCZNIE. I za to
wielkie DZIĘKUJĘ! <3
globtroterka #naWładeczka