poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Sen o Warszawie

„Kochaj mnie, kochaj mnie
Kochaj mnie, nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak, jakby świat się skończyć miał”
Perfect, Kołysanka dla nieznajomej 


team perfect ♥

Długo nie mogłam się przekonać do siatkówki na Narodowym. Jestem chyba tradycjonalistką. Siatkówka na boisku piłkarskim? Podczas Mistrzostw Świata nie dałam się namówić, ale od tamtej pory minęły (już!) 3 lata, człowiek zmienia siebie i swój pogląd na świat. Zmieniłam i ja. Jedna rozmowa z Asią i byłam gotowa. PGE Narodowy, Warszawo, nadchodzimy!





„Gdybyś ujrzeć chciał
Nadwiślański świt,
Już dziś wyruszaj ze mną tam.
Zobaczysz jak przywita pięknie nas
Warszawski dzień”
Czesław Niemen, Sen o Warszawie

Budzik zadzwonił o 4:30.
4:30

4
:
30

4:30

NOC


Wstałam dzielnie. Dopakowałam plecak. Pojechałam na dworzec. Uściskałam mamę na do widzenia. I pojechałam. W pociągu prowadziłam nierówną walkę ze snem, ale skoro do pilnowania był Nikon, to robiłam co mogłam, by coraz cięższe powieki jednak unosić ku górze. W Łodzi minęłam się z pociągiem PGE Skry Bełchatów i już wiedziałam, że bez względu na wynik, to będą udane dwa dni :)


  po raz pierwszy zostałam nazwana "panią fotograf", niezapomniana chwila, było mi miło, dzięki, chłopcy! :)


wawa miastem mostów :)

Warszawa Centralna 8:55
„No hejo, ja już jestem :)”
„My też, siedzimy w maku, tu w tunelu :)”
„Oki, idę do Was!”
„Jestem w maku ale Was nie widzę xDDD”
„Może jesteśmy w innym maku? xD”
„No ja jestem w tym na dworcu ..”
„To idziemy do Ciebie :)”
„Tu są chyba 3 maki … xDDD”


Początki zawsze są trudne. Szczególnie w Warszawie. Szczęśliwie się jednak odnalazłyśmy, wyściskałyśmy. Tęskniłam, oj bardzo! #sisterspower  ♥

turystki :D

Plan był prosty. Syrenka, odbieramy Domi z dworca, jedzonko, prezent dla Bartka (pozdrawiam, Kasiu!), zakwaterowanie i w końcu główna część wyjazdu : MECZOS.




Warszawa mnie przytłoczyła; chaos, hałas, totalny brak organizacji, przechodnie, którzy nie znają drogi i nie potrafią pomóc, nieuprzejmi pasażerowie w busach ..  Zdecydowanie nie potrafiłabym się tam odnaleźć. Ponadto,  stolica jest strasznie nieintuicyjna. Co się naszukałyśmy odpowiednich przystanków, nachodziłyśmy po mostach i podziemnych przejściach to nasze. Ale z drugiej strony, co byśmy miały do opowiadania, gdyby nie przygody, prawda? A tak, proszę, prawdziwe lost on you, nawet panowie policjanci nie wiedzieli skąd odjeżdża nasze 185, pozdrawiam! ;)

Nocleg na Sadybie; osiedle cudowne, cisza, spokój, przemiły pan właściciel. Jeśli kiedyś wrócę do stolicy, to pewnie tam przenocuję!

Rozbijałyśmy się metrem. Fajna sprawa to metro. Chyba jedyne dobrze zorganizowane przedsięwzięcie. Informowało nawet, z której strony otworzy drzwi xD #lubięto

Stadion przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Ogromny obiekt w pełni wypełniony najlepszymi na świecie biało-czerwonymi kibicami. Prawdziwy kolos, gdzie ponad 65 tysięcy gardeł śpiewało hymn narodowy, „Zawsze tam, gdzie Ty”, „Kołysankę dla nieznajomej” i nieśmiertelne „Polska, biało-czerwoni”. Coś niesamowitego!

Zdarłam gardło. Dłonie bolały od klaskania. W głowie tabun myśli a w duszy biało-czerwona piosenka. Kocham ten stan ♥


Z samego meczosu niewiele pamiętam. Kosmiczna ceremonia otwarcia, ucieczki Serbów i nasze pościgi i ta nieszczęsna piłka na 19:18 .. Kto wie, jakby się ten meczos potoczył, gdybyśmy tego seta wygrali. A tak, mieliśmy 0:3 na tablicy i Up&up w tle przy wtórze kibiców opuszczających stadion. Warszawski sen dobiegał końca.


idealna rocznica spotkania ♥


stadion zrobił na mnie ogromne wrażenie, telebimy były zbędne, widoczność bez lornetek świetna! :)





nasz człowiek, pozdrawiam Pana! :)



W pensjonacie byłyśmy chyba koło pierwszej. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłyśmy odpowiedni przystanek xD. Zmęczone, ale nie smutne przejrzałyśmy media społecznościowe. I poszłyśmy spać.

jak zwiedzać, to w wygodnych butach #lokowanieproduktu xD

W piątek pobudka o 8:30. Kupiłyśmy śniadanko i zjadłyśmy je nad Wisłą. Potem zaliczyłyśmy spacer na Dworzec Centralny (ach, te schody xD), McFlurry na poprawę humoru, ostatnie śmieszki i przygotowania do opuszczenia stolicy. Ten wyjazd, jak i każdy poprzedni, zbliżał się latami, a skończył w mgnieniu oka. Cudownych 48 godzin w Warszawie nie zdołały zepsuć ani wynik, ani chaos komunikacyjny. Było magicznie, jak zawsze. MAJESTATYCZNIE. I za to wielkie DZIĘKUJĘ! <3

globtroterka #naWładeczka

PS : Pozdrawiam nasze panie sąsiadki ze Szczecinka! Wspólna droga na Stadion była przyjemnością, do następnego! :)

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Lost on you

Zakochałam się. Po raz kolejny poczułam, że moje serce bije w rytmie tej żółto-niebieskiej piłki. Nie jest tajemnicą, że uwielbiam fighterów. Meczosy z pazurem to życie. Wczoraj w końcu zobaczyłam drużynę, która da się pokroić, żeby zdobyć kolejne oczko i wydrzeć zwycięstwo rywalowi. Dziękuję, panowie!

Fefe zdradził, że nie rozważa opcji 3-5. Cieszę się, że nie jestem trenerem i nie muszę dziękować tym wspaniałym młodym ludziom za współpracę. Nie miałabym serca spojrzeć im w rozpalone ogniem walki oczy i powiedzieć, że nie pojadą na euroczempionat. Zaryzykowałabym chyba 3 środkowych i 5 przyjmujących ... 

Eksperci wybierają między Szalpim a Śliwką. Ja mam inny typ. Zobaczymy, czy miałam nosa.

Dobrego dnia, siatkarskie świry!