piątek, 17 marca 2017

Nieprzewidywalność




There was a time, I used to look into my father’s eyes
In a happy home, I was a king I had a golden throne

11 lat temu, tie-break Polska-Rosja i zaczęło się, siatkarskie szaleństwo …
Sezon 2013/2014, Skra wraca na tron a moje serce bije jak oszalałe nie posiadając się ze szczęścia, odkrywam siatkówkę na nowo i znów zakochuję się w niej po uszy …
Wrzesień 2014, Polska mistrzem świata a Mariusz MVP, euforia i spełnienie marzeń …

Those days are gone, now the memories are on the wall
I hear the sounds from the places where I was born

Up on the hill cross the blue lake,
That’s where I had my first heart break

Final Four 2012, piłka na 16:16 w tie-breaku, sędzia nie widzi bloku po ataku Miśka Winiarskiego, Atlas Arena wydaje jęk zawodu, a moje serce rozpada się na milion kawałeczków …
Sezon 2011/2012 Skra po raz pierwszy od 7 lat oddaje berło Królowej Siatki na rzecz Resovii …
Sezon 2014/2015 Skra ulega Resovii 0:3 w półfinale Ligii Mistrzów …

I still remember how it all changed 
My father said :

Don’t you worry, don’t you worry child
See heaven’s got a plan for you
Don’t you worry, don’t you worry now
Yeah!

Don’t you worry, don’t you worry now
Yeah!
Ooh ooh ooh oooh!
See heaven’s got a plan for you
Ooh ooh ooh oooh!*

Taka właśnie jest moja ukochana siatkówka. Uwzniaśla, uszczęśliwia, dodaje skrzydeł, by zaraz je podciąć. Ile to już razy oglądałam meczosy „na połówki”, gdzie w zależności od zajmowanej strony boiska padał łupem wygrany set. Ileż to razy widziałam zespół na kolanach (czy nawet kostkach), który przegrywając 0:2 bez żadnej bojaźni podnosił rękawicę i powstawał niczym feniks z popiołów. Ileż razy oglądałam trwonione przewagi, mordercze wymiany, kosmiczne zwroty akcji. Siatkówka dba, byśmy nie nudzili się na naszym rollercoasterze emocji.

Tak samo było w minioną środę. Zaksa miała wygrać, przegrała. Skra miała nawet nie wychodzić na boisko, by nie narobić sobie wstydu, a walczyła jak równy z równym mając realną, choć niestety niewykorzystaną szansę na zwycięstwo nad Lube. Resovia, wbrew przewidywaniom malkontentów, wywalczyła sobie punkt w pojedynku z Modeną. Gdzie sens, gdzie logika? W siatkówce z pewnością ich nie znajdziesz, mój drogi czytelniku. Tutaj liczą się emocje. Daj się uwieść. Jak ja. Mimo wszystko.


*Swedish House Mafia – Don’t you worry child

niedziela, 12 marca 2017

Działka #1

Lubię mieć swoje miejsce do myślenia; azyl, gdzie można się zatrzymać i pewne sprawy poukładać. Latem wystarcza mi kawałek równego asfaltu i słuchawki w uszach - wiatr we włosach i rolkowe eskapady to moja ukochana forma spędzenia wolnego czasu i zebrania myśli. Ale co zanim nadejdzie lato? DZIAŁKA. Moje miejsce na ziemi :)

prawie jak w górach ♥

niektórzy sąsiedzi mają szałowe furtki, osobiście wielbię Kaczora Donalda :D


uwielbiam fotografować kłódki 

moje ulubione zdjęcie z tej serii *,*

rosną tulipanki :) 



mikrobiom naszego oczka wodnego xD


trzeba je ściąć po zimie, latem będą kwitły na fioletowo ♥

dmuchawce; te to dopiero są krejzolskie :D



prawie jak w górach again


Taka oto chwila z Nikonem na działce; narazie wszystko bardzo powoli budzi się do życia, ale nie mogę się doczekać tej eksplozji kolorów i zapachów, która pojawi się już niedłgo wraz z wiosną! 
#nature #paradise #can't #wait

środa, 8 marca 2017

Fit

„Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki” 
~ Paul Zulehner 

Pierwsze nieśmiałe promienie słońca pukają w okno o poranku i otulają twarz ciepłym płaszczem przyjemności. Kozaczki zamieniamy na adidasy, puchate kurtki na wiatrówki, lada chwila wskoczymy w szorty a nasze ciało jeszcze … zimowe. Drogie panie, znacie ten ból, gdy ulubione dżinsy właśnie skurczyły się w praniu, a ta letnia sukienka jakoś dziwnie odstaje w okolicy talii? To pierwsze niepokojące sygnały, które skrzętnie ignorujemy. Nie nasza wina, że pralka oszalała i spsuła nam ubrania, prawda? Idźmy dalej.

Instagram zewsząd bombarduje nas healthy life stylem; każdy coś biega, ćwiczy, gotuje superzdrowe obiadki, sporządza magiczne koktajle, kupuje dresy, karnety na siłownię … Trenerki fitness co jedna to szczuplejsza i jeszcze – o zgrozo – żadna się przy ćwiczeniu nawet porządnie nie zmęczy! I chociaż smukła sylwetka pozostaje w naszej sferze noworocznych postanowień/wiosennych marzeń, jednocześnie odzywa się w nas buntowniczka – ciało modelki wcale nie jest fancy; nie muszę mieć idealnej sylwetki, nie dam uwieść się modzie na zdrowe jedzenie i codzienne ćwiczenie, kocham słodycze i nie zamierzam się ich wyrzec! Co to w ogóle za pomysł, by ideałem piękna nazywać kościste modelki? Gdzie miejsce dla rubensowskich kształtów? Pytamy, bo kto pyta, nie błądzi.

Kochane panie, która z nas nie marzyła o pięknych mięśniach brzucha, zgrabnych nogach, idealnym wcięciu w talii i okrągłej pupie? Dobrze wiemy, że zazdrosne spojrzenia koleżanek to jedynie wisienka na torcie fitnessowego wysiłku. Bo chodzi przede wszystkim i jedynie(! )o to, żeby dobrze się bawić! Podczas ćwiczeń uwalniamy endorfiny – hormony szczęścia. Wpływa to na nasze znakomite samopoczucie; jesteśmy uśmiechnięte, zadowolone, lepiej się koncentrujemy, omijają nas wirusy, za to nie omijają pożądliwe spojrzenia panów – szczęśliwa kobieta, to piękna kobieta! ;) A zgrabne ciało, to jedynie produkt uboczny tej układanki.

dres joł xD

Przyznaję się bez bicia, nie zawsze mam odpowiednią motywację do treningu. Czasami spada na mnie ogrom obowiązków, odwiedza kolega leniuch, dzwoni mama/brat/przyjaciel, wychodzimy do kina, jest kolokwium/egzamin/praca do napisania, trzeba wyprowadzić psa, posprzątać, obejrzeć meczos/serial/film – moje drogie, doskonale znam te wymówki! niejako z autopsji ;) Decyzja o rozpoczęciu ćwiczeń to jedynie pierwszy krok do sukcesu, zdecydowanie bardziej liczą się małe codzienne kroczki – regularne ćwiczenia. Regularność, która jest tez także moją bolączką, to gwarancja sukcesu! 

Jak jednak wykrzesać z siebie motywację, odkryć pokłady zakopanego pod zimowymi pysznościami samozaparcia? Kurt Lewin opracował teorię pola sił psychologicznych, które współwystępują zawsze ilekroć podejmujemy jakieś działanie; są to siły napędowe i hamujące. Jedne mobilizują nas do działania, drugie wręcz przeciwnie, odciągają nas od realizacji zamierzonego celu. Lewin mawiał, że im mocniejszy nacisk, tym większy opór, sugerując tym samym, by nie skupiać się na zwiększaniu motywatorów, a eliminacji „interuptorów”, naszych „rozpraszaczy” i „odciągaczy”. Co zatem zrobić, by latem cieszyć się piękną sylwetką? Oto plan :
  1. Żeby cos zmienić , trzeba zaakceptować aktualny stan rzeczy. Nie rozpoczniesz ćwiczeń, jeśli nie uświadomisz sobie, czego oczekujesz od swojego ciała, gdzie są estetyczne rezerwy, nad którymi możesz pracować. 
  2. Chęć ćwiczeń musi wypłynąć z Twojego wnętrza; chciej zrobić coś dobrego dla siebie, dlatego że właśnie TY tego chcesz. Ostatecznie nie liczy się żadne inne „muszę” i „powinienem” niż Twoje własne, jak słusznie zauważyli humaniści.
  3. Ustal harmonogram ćwiczeń. Nie muszą być katorżniczo trudne, wystarczy kilka minut dziennie, codziennie!
  4. Ćwicz z przyjaciółmi! Wówczas, gdy dopadnie Cię leń, masz motywatora, który „zmusi” Cię do działania. Wsparcie jest idealną receptą na dezerterów ;)

Jakie ćwiczenia wykonywać? Youtube jest przepełniony trenerami fitnessowymi, którzy wrzucają filmiki instruktażowe dedykowane odpowiednim partiom mięśni.  Osobiście kocham ćwiczenia z Mel B i Tiffany, moje faworytki. Gdy tylko zaczyna się wiosna śmigam dodatkowo na rolkach. Przygodę z workoutem zaczynałam jednak z pewnym blogiem; plan ćwiczeniowy zróżnicowany, stąd nie dasz złapać się nudzie, a efekty widać naprawdę bardzo szybko! Jeśli masz możliwości finansowe i czasowe, zapisz się na siłownię lub zumbę – utrata zbędnych kilogramów gwarantowana! Zmotoryzowane kobietki powinny pokusić się o zamianę auta na rower/rolki. Paniom, które potrzebują szybkiego efektu polecam basen –  korzystny dla sylwetki i kręgosłupa :)


Warto pamiętać, by treningi wesprzeć odpowiednia dietą. Nigdy co prawda na żadnej ścisłej diecie nie byłam, nie próbowałam się nimi katować, by schudnąć, nic z tych rzeczy. Uważam, że dietetyczny diabeł tkwi w zróżnicowaniu żywienia; jem wszystko, na co mam ochotę. Życie jest zbyt krótkie, by odmawiać sobie takiej przyjemności jak jedzenie. Ważne, by podchodzić do tego racjonalnie i z umiarem, co staram się robić :) Kocham słodycze, więc za żadne skarby świata z nich nie zrezygnuję, od czasu do czasu jem w maku, bo lubię, po prostu. Urozmaicam jednak moje menu kaszą jaglaną z jabłkami, bananami, wiórkami kokosowymi i cynamonem (sztoss!), zdrową porcją warzyw i owoców, zieloną herbatą i oczywiście hektolitrami wody. I ćwiczę. Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. Dla siebie. Dla przyjemności. Dla zdrowia. Ty też możesz! :)


mój song motywacyjny :D

sobota, 4 marca 2017

Kalisz #1

Często jest tak, że doceniamy coś po czasie; gdy jest za późno, by do tego wrócić, gdy coś stracimy, gdy coś się zmieni. Nie inaczej jest z miejscem zamieszkania, rodzinnymi stronami, które od dzieciństwa choć ciasne, to własne - dobrze znane i w głębi serca kochane. Studiując w Poznaniu często łapię się na tym, że brakuje mi mojego "malutkiego" Kalisza, który znam jak własną kieszeń. Piękny jest, prawda? ;)

ratusz to nasze stałe miejsce spotkań, stąd wyruszamy podbijać miasto :D


w Warszawie jest Syrenka, a u nas Hejnalista za dwa trzysta xD

moja druga słabość obok kamieniczek - ładne lampy ;)

prawie jak krużganki ;)













w The Jacku są najlepsze burgery ever :D

kaliska młodzież jest stałym bywalcem #polecamy



gotycka Katedra jest tak wielka, że nie mogłam jej objąć obiektywem xD

konkurencja ;)



Kalisz miastem kościołów

Święty Józef - duma Kalisza i moja parafia ;)



fragmenty starych murów miejskich i Szkoła Muzyczna

Baszta Dorotka


droga na Starówkę, w tle wieża ratuszowa




To był mój pierwszy spacer z Nikonem w ręku; czas był ograniczony, ale frajda niesamowita. A zdjęcia? Czeka mnie dużo nauki, hahaha. Miłego wieczoru :)