„Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki”
~ Paul Zulehner
Pierwsze nieśmiałe promienie słońca pukają w okno o poranku
i otulają twarz ciepłym płaszczem przyjemności. Kozaczki zamieniamy na adidasy,
puchate kurtki na wiatrówki, lada chwila wskoczymy w szorty a nasze ciało
jeszcze … zimowe. Drogie panie, znacie ten ból, gdy ulubione dżinsy właśnie
skurczyły się w praniu, a ta letnia sukienka jakoś dziwnie odstaje w okolicy
talii? To pierwsze niepokojące sygnały, które skrzętnie ignorujemy. Nie nasza
wina, że pralka oszalała i spsuła nam ubrania, prawda? Idźmy dalej.
Instagram zewsząd bombarduje nas healthy life stylem; każdy
coś biega, ćwiczy, gotuje superzdrowe obiadki, sporządza magiczne koktajle,
kupuje dresy, karnety na siłownię … Trenerki fitness co jedna to szczuplejsza i
jeszcze – o zgrozo – żadna się przy ćwiczeniu nawet porządnie nie zmęczy! I
chociaż smukła sylwetka pozostaje w naszej sferze noworocznych
postanowień/wiosennych marzeń, jednocześnie odzywa się w nas buntowniczka –
ciało modelki wcale nie jest fancy; nie
muszę mieć idealnej sylwetki, nie dam uwieść się modzie na zdrowe jedzenie i
codzienne ćwiczenie, kocham słodycze i nie zamierzam się ich wyrzec! Co to w
ogóle za pomysł, by ideałem piękna nazywać kościste modelki? Gdzie miejsce dla
rubensowskich kształtów? Pytamy, bo kto pyta, nie błądzi.
Kochane panie, która z nas nie marzyła o pięknych mięśniach
brzucha, zgrabnych nogach, idealnym wcięciu w talii i okrągłej pupie? Dobrze
wiemy, że zazdrosne spojrzenia koleżanek to jedynie wisienka na torcie fitnessowego
wysiłku. Bo chodzi przede wszystkim i jedynie(! )o to, żeby dobrze się bawić!
Podczas ćwiczeń uwalniamy endorfiny – hormony szczęścia. Wpływa to na nasze
znakomite samopoczucie; jesteśmy uśmiechnięte, zadowolone, lepiej się
koncentrujemy, omijają nas wirusy, za to nie omijają pożądliwe spojrzenia panów
– szczęśliwa kobieta, to piękna kobieta! ;) A zgrabne ciało, to jedynie produkt
uboczny tej układanki.
dres joł xD
Przyznaję się bez bicia, nie zawsze mam odpowiednią
motywację do treningu. Czasami spada na mnie ogrom obowiązków, odwiedza kolega
leniuch, dzwoni mama/brat/przyjaciel, wychodzimy do kina, jest
kolokwium/egzamin/praca do napisania, trzeba wyprowadzić psa, posprzątać,
obejrzeć meczos/serial/film – moje drogie, doskonale znam te wymówki! niejako
z autopsji ;) Decyzja o rozpoczęciu ćwiczeń to jedynie pierwszy krok do
sukcesu, zdecydowanie bardziej liczą się małe codzienne kroczki – regularne
ćwiczenia. Regularność, która jest tez także moją bolączką, to gwarancja
sukcesu!
Jak jednak wykrzesać
z siebie motywację, odkryć pokłady zakopanego pod zimowymi pysznościami
samozaparcia? Kurt Lewin opracował teorię pola sił psychologicznych, które
współwystępują zawsze ilekroć podejmujemy jakieś działanie; są to siły napędowe
i hamujące. Jedne mobilizują nas do działania, drugie wręcz przeciwnie,
odciągają nas od realizacji zamierzonego celu. Lewin mawiał, że im mocniejszy
nacisk, tym większy opór, sugerując tym samym, by nie skupiać się na
zwiększaniu motywatorów, a eliminacji „interuptorów”, naszych „rozpraszaczy” i „odciągaczy”.
Co zatem zrobić, by latem cieszyć się piękną sylwetką? Oto plan :
- Żeby cos zmienić , trzeba zaakceptować aktualny stan rzeczy. Nie rozpoczniesz ćwiczeń, jeśli nie uświadomisz sobie, czego oczekujesz od swojego ciała, gdzie są estetyczne rezerwy, nad którymi możesz pracować.
- Chęć ćwiczeń musi wypłynąć z Twojego wnętrza; chciej zrobić coś dobrego dla siebie, dlatego że właśnie TY tego chcesz. Ostatecznie nie liczy się żadne inne „muszę” i „powinienem” niż Twoje własne, jak słusznie zauważyli humaniści.
- Ustal harmonogram ćwiczeń. Nie muszą być katorżniczo trudne, wystarczy kilka minut dziennie, codziennie!
- Ćwicz z przyjaciółmi! Wówczas, gdy dopadnie Cię leń, masz motywatora, który „zmusi” Cię do działania. Wsparcie jest idealną receptą na dezerterów ;)
Jakie ćwiczenia wykonywać? Youtube jest przepełniony
trenerami fitnessowymi, którzy wrzucają filmiki instruktażowe dedykowane
odpowiednim partiom mięśni. Osobiście
kocham ćwiczenia z Mel B i Tiffany, moje faworytki. Gdy tylko zaczyna się
wiosna śmigam dodatkowo na rolkach. Przygodę z workoutem zaczynałam jednak z
pewnym blogiem; plan ćwiczeniowy zróżnicowany, stąd nie dasz złapać się nudzie,
a efekty widać naprawdę bardzo szybko! Jeśli masz możliwości finansowe i
czasowe, zapisz się na siłownię lub zumbę – utrata zbędnych kilogramów
gwarantowana! Zmotoryzowane kobietki powinny pokusić się o zamianę auta na
rower/rolki. Paniom, które potrzebują szybkiego efektu polecam basen – korzystny dla sylwetki i kręgosłupa :)
Warto pamiętać, by treningi wesprzeć odpowiednia dietą. Nigdy
co prawda na żadnej ścisłej diecie nie byłam, nie próbowałam się nimi katować,
by schudnąć, nic z tych rzeczy. Uważam, że dietetyczny diabeł tkwi w
zróżnicowaniu żywienia; jem wszystko, na co mam ochotę. Życie jest zbyt krótkie,
by odmawiać sobie takiej przyjemności jak jedzenie. Ważne, by podchodzić do
tego racjonalnie i z umiarem, co staram się robić :) Kocham słodycze, więc za
żadne skarby świata z nich nie zrezygnuję, od czasu do czasu jem w maku, bo
lubię, po prostu. Urozmaicam jednak moje menu kaszą jaglaną z jabłkami, bananami,
wiórkami kokosowymi i cynamonem (sztoss!), zdrową porcją warzyw i owoców,
zieloną herbatą i oczywiście hektolitrami wody. I ćwiczę. Ćwiczę, ćwiczę,
ćwiczę. Dla siebie. Dla przyjemności. Dla zdrowia. Ty też możesz! :)
mój song motywacyjny :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz