środa, 8 marca 2017

Fit

„Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki” 
~ Paul Zulehner 

Pierwsze nieśmiałe promienie słońca pukają w okno o poranku i otulają twarz ciepłym płaszczem przyjemności. Kozaczki zamieniamy na adidasy, puchate kurtki na wiatrówki, lada chwila wskoczymy w szorty a nasze ciało jeszcze … zimowe. Drogie panie, znacie ten ból, gdy ulubione dżinsy właśnie skurczyły się w praniu, a ta letnia sukienka jakoś dziwnie odstaje w okolicy talii? To pierwsze niepokojące sygnały, które skrzętnie ignorujemy. Nie nasza wina, że pralka oszalała i spsuła nam ubrania, prawda? Idźmy dalej.

Instagram zewsząd bombarduje nas healthy life stylem; każdy coś biega, ćwiczy, gotuje superzdrowe obiadki, sporządza magiczne koktajle, kupuje dresy, karnety na siłownię … Trenerki fitness co jedna to szczuplejsza i jeszcze – o zgrozo – żadna się przy ćwiczeniu nawet porządnie nie zmęczy! I chociaż smukła sylwetka pozostaje w naszej sferze noworocznych postanowień/wiosennych marzeń, jednocześnie odzywa się w nas buntowniczka – ciało modelki wcale nie jest fancy; nie muszę mieć idealnej sylwetki, nie dam uwieść się modzie na zdrowe jedzenie i codzienne ćwiczenie, kocham słodycze i nie zamierzam się ich wyrzec! Co to w ogóle za pomysł, by ideałem piękna nazywać kościste modelki? Gdzie miejsce dla rubensowskich kształtów? Pytamy, bo kto pyta, nie błądzi.

Kochane panie, która z nas nie marzyła o pięknych mięśniach brzucha, zgrabnych nogach, idealnym wcięciu w talii i okrągłej pupie? Dobrze wiemy, że zazdrosne spojrzenia koleżanek to jedynie wisienka na torcie fitnessowego wysiłku. Bo chodzi przede wszystkim i jedynie(! )o to, żeby dobrze się bawić! Podczas ćwiczeń uwalniamy endorfiny – hormony szczęścia. Wpływa to na nasze znakomite samopoczucie; jesteśmy uśmiechnięte, zadowolone, lepiej się koncentrujemy, omijają nas wirusy, za to nie omijają pożądliwe spojrzenia panów – szczęśliwa kobieta, to piękna kobieta! ;) A zgrabne ciało, to jedynie produkt uboczny tej układanki.

dres joł xD

Przyznaję się bez bicia, nie zawsze mam odpowiednią motywację do treningu. Czasami spada na mnie ogrom obowiązków, odwiedza kolega leniuch, dzwoni mama/brat/przyjaciel, wychodzimy do kina, jest kolokwium/egzamin/praca do napisania, trzeba wyprowadzić psa, posprzątać, obejrzeć meczos/serial/film – moje drogie, doskonale znam te wymówki! niejako z autopsji ;) Decyzja o rozpoczęciu ćwiczeń to jedynie pierwszy krok do sukcesu, zdecydowanie bardziej liczą się małe codzienne kroczki – regularne ćwiczenia. Regularność, która jest tez także moją bolączką, to gwarancja sukcesu! 

Jak jednak wykrzesać z siebie motywację, odkryć pokłady zakopanego pod zimowymi pysznościami samozaparcia? Kurt Lewin opracował teorię pola sił psychologicznych, które współwystępują zawsze ilekroć podejmujemy jakieś działanie; są to siły napędowe i hamujące. Jedne mobilizują nas do działania, drugie wręcz przeciwnie, odciągają nas od realizacji zamierzonego celu. Lewin mawiał, że im mocniejszy nacisk, tym większy opór, sugerując tym samym, by nie skupiać się na zwiększaniu motywatorów, a eliminacji „interuptorów”, naszych „rozpraszaczy” i „odciągaczy”. Co zatem zrobić, by latem cieszyć się piękną sylwetką? Oto plan :
  1. Żeby cos zmienić , trzeba zaakceptować aktualny stan rzeczy. Nie rozpoczniesz ćwiczeń, jeśli nie uświadomisz sobie, czego oczekujesz od swojego ciała, gdzie są estetyczne rezerwy, nad którymi możesz pracować. 
  2. Chęć ćwiczeń musi wypłynąć z Twojego wnętrza; chciej zrobić coś dobrego dla siebie, dlatego że właśnie TY tego chcesz. Ostatecznie nie liczy się żadne inne „muszę” i „powinienem” niż Twoje własne, jak słusznie zauważyli humaniści.
  3. Ustal harmonogram ćwiczeń. Nie muszą być katorżniczo trudne, wystarczy kilka minut dziennie, codziennie!
  4. Ćwicz z przyjaciółmi! Wówczas, gdy dopadnie Cię leń, masz motywatora, który „zmusi” Cię do działania. Wsparcie jest idealną receptą na dezerterów ;)

Jakie ćwiczenia wykonywać? Youtube jest przepełniony trenerami fitnessowymi, którzy wrzucają filmiki instruktażowe dedykowane odpowiednim partiom mięśni.  Osobiście kocham ćwiczenia z Mel B i Tiffany, moje faworytki. Gdy tylko zaczyna się wiosna śmigam dodatkowo na rolkach. Przygodę z workoutem zaczynałam jednak z pewnym blogiem; plan ćwiczeniowy zróżnicowany, stąd nie dasz złapać się nudzie, a efekty widać naprawdę bardzo szybko! Jeśli masz możliwości finansowe i czasowe, zapisz się na siłownię lub zumbę – utrata zbędnych kilogramów gwarantowana! Zmotoryzowane kobietki powinny pokusić się o zamianę auta na rower/rolki. Paniom, które potrzebują szybkiego efektu polecam basen –  korzystny dla sylwetki i kręgosłupa :)


Warto pamiętać, by treningi wesprzeć odpowiednia dietą. Nigdy co prawda na żadnej ścisłej diecie nie byłam, nie próbowałam się nimi katować, by schudnąć, nic z tych rzeczy. Uważam, że dietetyczny diabeł tkwi w zróżnicowaniu żywienia; jem wszystko, na co mam ochotę. Życie jest zbyt krótkie, by odmawiać sobie takiej przyjemności jak jedzenie. Ważne, by podchodzić do tego racjonalnie i z umiarem, co staram się robić :) Kocham słodycze, więc za żadne skarby świata z nich nie zrezygnuję, od czasu do czasu jem w maku, bo lubię, po prostu. Urozmaicam jednak moje menu kaszą jaglaną z jabłkami, bananami, wiórkami kokosowymi i cynamonem (sztoss!), zdrową porcją warzyw i owoców, zieloną herbatą i oczywiście hektolitrami wody. I ćwiczę. Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. Dla siebie. Dla przyjemności. Dla zdrowia. Ty też możesz! :)


mój song motywacyjny :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz