Często jest tak, że doceniamy coś po czasie; gdy jest za późno, by do tego wrócić, gdy coś stracimy, gdy coś się zmieni. Nie inaczej jest z miejscem zamieszkania, rodzinnymi stronami, które od dzieciństwa choć ciasne, to własne - dobrze znane i w głębi serca kochane. Studiując w Poznaniu często łapię się na tym, że brakuje mi mojego "malutkiego" Kalisza, który znam jak własną kieszeń. Piękny jest, prawda? ;)
ratusz to nasze stałe miejsce spotkań, stąd wyruszamy podbijać miasto :D
w Warszawie jest Syrenka, a u nas Hejnalista za dwa trzysta xD
moja druga słabość obok kamieniczek - ładne lampy ;)
prawie jak krużganki ;)
w The Jacku są najlepsze burgery ever :D
kaliska młodzież jest stałym bywalcem #polecamy
gotycka Katedra jest tak wielka, że nie mogłam jej objąć obiektywem xD
konkurencja ;)
Kalisz miastem kościołów
Święty Józef - duma Kalisza i moja parafia ;)
fragmenty starych murów miejskich i Szkoła Muzyczna
Baszta Dorotka
droga na Starówkę, w tle wieża ratuszowa
To był mój pierwszy spacer z Nikonem w ręku; czas był ograniczony, ale frajda niesamowita. A zdjęcia? Czeka mnie dużo nauki, hahaha. Miłego wieczoru :)
"Hejnalista za dwa trzysta" hahahaha ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŁadnie tam macie, klimatycznie bardzo. I pierwszy spacerek z Nikonem bardzo udany! Czekam na kolejne wyprawy z aparatem :)
Miłego wieczoru! :*
hahaha, wiedziałam, że Ci się spodoba :D nie mogłam się powstrzymać od tego komentarza, wpadł mi do głowy i siedział przez cały spacer xD tak to jest jak siatkówka wejdzie za mocno ♥
UsuńPotwierdzam! Doceniłam jak syn marnotrawny (znaczy córka xD) po czasie, gdy wyjechałam na studia do mojego city, ale mamy tu na wsi uroczo :D Zapraszam w wakacje! ♥